Na drzwiach pokoju dzieci długo wisiał wesoły zwierzak. Po kilku miesiącach zorientowałam się, że on się zmienia. Jak taśma się odklejała to córka wieszała go drugą stroną do zewnątrz. Ale jednak w końcu odpadł na stałe. A ja tak się do nich przyzwyczaiłam, że szkoda mi było pozwolić im odejść w zapomnienie. Odgrzebałam je ze sterty papierów z pokoju dzieci i zeskanowałam. Teraz już tak łatwo nie znikną.
Ponadto, właśnie zakładałam sobie Facebooka, a że zwierz był świeżo zrobiony, to wylądował tam jako zdjęcie profilowe i nieźle się prezentuje.




